Quantcast
Channel: Tosiowe igraszki
Viewing all articles
Browse latest Browse all 200

DIY - domowa ciastolina

$
0
0

Weekend minął nam bardzo szybko, trochę pod znakiem chorowania (kaszel u taty, katar u mamy i Tosi), ale znacznie bardziej pod znakiem zabaw i radosnych aktywności. Piszę dla Was olbrzymiego posta, którego ostatecznie podzieliłam na dwa duże, na temat zabaw dla roczniaków i choć wszystkie z opisanych zabaw mamy u nas na co dzień, to wiele było nie sfotografowanych, a stworzone przeze mnie zabawki nieco się zużyły i trzeba zrobić nowe, żeby jakoś się prezentowały na zdjęciach. Stąd mnóstwo pracy za nami i przed nami.
W ramach przygotowań do pisania posta, znalazłam także wiele zabaw, których z Tosią jeszcze nie przerabiałyśmy, co Mysia przyjęła z wielką radością, bo co nowe to zawsze fascynujące i porywające. Wprowadzamy je więc powoli do naszego domu, niczym powiew ożywczej bryzy. Taką oto właśnie nową zabawą jest ciastolina.


Do tej pory jakoś nie odważyłam się dać Tosi niczego do międlenia, bo jakoś nie wydawała mi się jeszcze na to gotowa. Nie mogłam się też odważyć na zrobienie ciastoliny samodzielnie w domu. Zebrałam kilka przepisów i dumałam nad nimi, oglądając z każdej strony jak coś bardzo egzotycznego. W końcu się przemogłam, wykorzystałam nieobecność babci w kuchni i ukręciłam na szybko ciastolinę, której przepis wydawał mi się najsensowniejszy i nie wymagał kupowania specjalnych składników, wszystko znalazłam w naszej kuchni. Do tego wykonana w ten sposób ciastolina w żaden sposób nie mogła Tosi zaszkodzić, nawet gdyby kawałek przypadkiem skubnęła (mam też przepisy z odżywkami i szamponami, ale przy nich trzeba już bardziej uważać, natomiast w przyszłości na pewno Wam o nich opowiem).
Samo mieszanie z obserwacją zmieniającego się koloru masy było już świetną zabawą, potem wyrabianie ciepłej kulki było jeszcze przyjemniejsze i sama mama odkryła jak fajne może być międlenie czegoś miękkiego w dłoni. Razem z mężem byliśmy w szoku, jak fajnie ta masa wyszła, nie klei się, jest mięciutka i puchata, bez problemu da się ugniatać, rozciągać i formować. Ustaliliśmy, że nigdy w życiu nie kupimy ciastoliny w gotowym zestawie, domowa skradła bowiem nasze rodzicielskie serca. Nie dość, że pokaźnych rozmiarów kulka kosztowała nas w sumie grosze, to jeszcze bez kłopotu znaleźliśmy w domu przyrządy, dzięki którym możemy ją dowolnie wycinać i formować. Ja oddałam plastikowe wykrawaczki do ciastek, bo w sumie i tak preferuję metalowe, wyciągnęliśmy też praskę do czosnku, której od dawna nie używaliśmy, bo zakupiliśmy bardziej funkcjonalną. Do tego kubeczki z tosinej zabawki, z wytłoczonymi mordkami zwierzątek, w które można wcisnąć ciastolinę i otrzymujemy śliczną płaskorzeźbę. Można też wygrzebać z głębin szafy drobiazgi do wbijania w ciastolinę i ozdabiania jej: guziki, kamyki szklane i zwykłe, cekiny, piórka itd. Zabawa na dłuuuuugi czas!





No dobrze, my jesteśmy zachwyceni, a jak zareagowała nasza potomka? Jak wyglądał jej pierwszy kontakt z ciastoliną? Na początku była nieufna i nie chciała jej nawet palcem dotknąć. Ostatecznie dała się namówić na dotknięcie kulki stopą. Kulka była jeszcze ciepła, więc taki dotyk sprawił jej widoczną uciechę. Później tata pokazał jej jak śmiesznie można odkształcać kulkę, wbijając w nią bez opamiętania palce. Kiedy zaś zasiadłyśmy do stolika, nie było już takiej mocy, która zdołałaby oderwać nasze dziecko od zabawy. Na początek Tosia dostała tylko wykrawaczki i uczyła się, że trzeba przycisnąć je całe, żeby kształt się odcisnął, że nie wystarczy przytknąć lekko paluszków z jednej strony, trudna nauka. Ta radość, kiedy po zdjęciu brzegów ciastoliny, na środku zostawała śliczna gwiazdka, bezcenna. Ulepiłyśmy też ludzika, z którym Tosia uparcie się witała, potrząsając raz jego rączką, raz nóżką i była wielce zdziwiona, kiedy kończyny się odrywały... Mogę zatem z czystym sumieniem powiedzieć, że córa podzieliła nasz zachwyt.












Jak wygląda zatem przepis na ową cudowną ciastolinę? Na wstępie zaznaczę, że przepis znalazłam na blogu Kreatywny Maks i jest tak prosty, że nie mogłam go nie wypróbować. Składniki podaję zmniejszone o połowę względem oryginału. Kulka wychodzi z nich całkiem pokaźna i jak dla mnie taka ilość jednego koloru w zupełności wystarcza.

Ciastolina
  • 1 szkl. mąki
  • 0,5 szkl. soli
  • 1 szkl. wrzącej wody
  • 1 łyżka oleju
  • 1 łyżka kwasku cytrynowego
  • barwnik spożywczy
Sól, mąkę i kwasek cytrynowy wymieszać, wlać olej i wrzątek, na sam koniec kilka kropel barwnika (u nas w żelu). Szybko wymieszać łyżką i mieszać tak, aż składniki nieco nie przestygną. Masa jest gęsta i z początku trochę lepka, ale szybko zaczyna odklejać się od ścianek miski i mieszanie zaczyna bardziej przypominać ugniatanie łyżką. Na koniec ciepłą kulkę ugniatamy ręką jak ciasto.
Gotowe, można się bawić do upadłego :) Tak przygotowana ciastolina, da się ponoć przechowywać w szczelnym opakowaniu, bez dopływu powietrza, nawet kilka miesięcy. Cóż, sprawdzimy to.







Koniec psot!

Viewing all articles
Browse latest Browse all 200

Trending Articles


H. H. Schild - MRI Zrozumieć Rezonans Magnetyczny [PDF] [DJVU] [PL]


AutoMapa 6.27.0 ( 2301 ) Polska / Europe Finał ( PC_WinCE ) Cracked


Windows MX 9 by MalcolmX (x86/x64) [PL] [.iso]


Praktyczny Elektronik – Rocznik 1993


Sprawdź z którą postacią z anime dzielisz urodziny


Sok malinowy


Antena Rybakowa


Tekken 7 Spolszczenie PC


SZCZOTKOWANIE TWARZY NA SUCHO


Peugeot 508 problem z elektroniką


RPM Sensor POMOCY!


Musierowicz Małgorzata - Noelka [audiobook PL]


Alawar Keygen POLECAM


Kombajn ziemniaczany GRIMME HLS 750


POTANIACZ


Kasowanie inspekcji Hyundai ix35


Wojciech Sawicki SP7GBF - SK


Thinspiracje


Forum Post: Podgląd plików


Abradab - Czerwony Album (2004)