Dzieci kochają zwierzęta. Pierwszymi słowami poza mama czy tata są zwykle wyrazy dźwiękonaśladowcze i nie jakiegoś miksera, pralki czy tłuczka, tylko właśnie dźwięki naśladujące "mowę" zwierząt. W pierwszych książkach też najczęściej rysowane są zwierzątka, a na widok żywego okazu, młodzież wszelkiej maści wpada w amok i koniecznie chce zwierzątko dotknąć, złapać i przytulić. Moja Tosia nie jest wolna od takich zachowań, choć oczywiście uczymy ją, że kot jeśli się go goni, zawsze będzie uciekał, bo taką ma naturę, więc nie ma sensu na niego krzyczeć i za nim biegać. Na kota można jedynie czekać i mieć nadzieję, że kiedyś najdzie go ochota na głaskanie się o człowieka. Podobnie nie podchodzimy do psa kiedy je, bo nikt nie lubi jak mu się zagląda w talerz (czy w tym wypadku w miskę), na wszelkie oznaki irytacji u psa, typu warczenie, należy go zostawić w spokoju. Nasze nauki odnoszą różny skutek, Tosi ciężko jest na razie pojąć to, co próbujemy jej przekazać, ale z każdym dniem jest lepiej. Pies z resztą Tosię bardzo lubi i często ją pilnuje albo usypia swoim chrapaniem. A i kot uciekający już na sam widok dziecka, przed Tosią jakoś nie ucieka i spokojnie sobie drzemie, dopóki Tosia nie zapuści się zbyt blisko niego.
Warto uczyć dziecko odpowiednich zachowań względem zwierząt, ponieważ świat jest ich pełen, wszędzie możemy się na nie natknąć, szczególnie właśnie na koty i psy. Wpadanie w amok na widok zwierzęcia to często znak nieobznajomienia z takowym i chęć wymacania nowości. Dziecko nie wie, że zwierzę może być niebezpieczne, nie wie czego się wystrzegać, a co może robić, wszystkiego musi się nauczyć i według mnie powinno mieć na to okazję jak najwcześniej. Izolowanie dzieci od zwierząt, może skutkować tym, że nie wiedząc jak się przy nich zachować, doprowadzą do niebezpiecznej sytuacji, tak chociażby jak próba pogłaskania wielkiego i nieprzyjaznego psa, czy próba złapania kota. Skutki łatwo sobie wyobrazić.
Podstawowym błędem według mnie, który popełniają rodzice czy dziadkowie, to straszenie zwierzęciem, często przypadkowe i nieumyślne. Na przykład mówienie dziecku, że psa czy kota nie wolno dotykać, bo jest brudny, albo bo może ugryźć bądź podrapać. W ten sposób uczymy dzieci tego, że zwierzęta są niebezpieczne i należy się ich bać, unikać, a w razie kontaktu bronić się przed nimi. Stąd prosta droga do przemocy wobec zwierząt, bo przecież skoro pies jest takim agresywnym brudasem, to nic się nie stanie jeśli go kopnę czy czymś w niego rzucę.
Drugim błędem jest niereagowanie na męczenie zwierząt. Zwierze nie jest pluszanką, którą dziecko - nawet to najmłodsze! - może bezkarnie ciągnąć za ogon czy uszy, one czują tak jak my. Od samego początku warto uczyć najmłodszych, że zwierzę można pogłaskać, delikatnie dotknąć, ale nigdy nie traktować jak zabawki. Jeśli widzimy, że niemowlę szarpie psa, pokłada się na nim i go tarmosi, nie siedźmy bezczynnie, nawet jeśli pies tak bardzo nas kocha i nie reaguje na takie zaczepki. Ponieważ nasz pies może nie reagować, ale pies sąsiadów już tak. W takich chwilach rodzic powinien usiąść przy dziecku i psie, po czym POKAZAĆ jak należy obchodzić się z żywym stworzeniem. Pogłaskać pieska delikatnie i zachęcić dziecko, żeby spróbowało tego samego. Nie karcić, nie zabraniać, nie odciągać. Usiąść, poświęcić czas i wytłumaczyć, to jest ten magiczny sposób na wychowanie empatycznego człowieka.
Kolejny błąd to uleganie zachciankom. Wszem i wobec, przy okazji wszelkiej maści świąt, trąbi się o tym, że zwierzęta to nie jest idealny prezent dla dziecka (jak dla mnie powinno się o tym mówić cały rok, bo przecież urodziny to też "świetna" okazja). Jeśli już decydujemy się na sprezentowanie dziecku zwierzęcego towarzysza zabaw, musimy je najpierw do tego przygotować. Nie ulegamy zatem chwilowemu entuzjazmowi potomka wobec ślicznych kotków czy króliczków. Najlepiej umówić się z nim, że przez najbliższe dwa tygodnie będzie "wyprowadzało" smycz na spacer, tak jakby wyprowadzało psa. Że kilka razy dziennie będzie zmieniało wodę w misce. Że będzie dbało o posiłki dla wirtualnego pupila - wystarczy, że będzie o nich pamiętać. Przez kolejne dwa tygodnie wspólnie można wybrać najlepszą opcję, a więc poznać gatunki zwierząt, ich potrzeby i zwyczaje, zastanowić się, czy na przykład kupowanie psa rasy Husky to dobry pomysł, kiedy mieszkamy na 40 metrach kwadratowych w bloku w centrum miasta. Można się też zastanowić nad tym czy nie lepiej adoptować jakieś zwierzątko, zamiast kupowania, choć moim zdaniem przy dzieciach istnieje tu pewne ryzyko i nieprzewidywalność, ale też kundelki czy koty dachowce to często genialni kompani zabaw.
No dobrze, ale tak właściwie to po co zwierzę przy dziecku? Przecież to tyle roboty, taki mały człowiek wymaga mnóstwa zaangażowania i gdzie tu znaleźć miejsce na wyprowadzanie i karmienie kolejnego domownika? No i ta higiena, przecież przy dziecku powinno być sterylnie czysto, a taki pies czy kot to tona sierści, brudne podłogi, ślina wszędzie, brudna kuweta i tak dalej.
Jeśli komuś przychodzą do głowy tego typu myśli, niech lepiej rzeczywiście zrezygnuje ze zwierzęcego towarzystwa przy dziecku. Jestem zwolenniczką tego, by futrzani towarzysze mieszkali wyłącznie tam, gdzie będą kochani miłością wielką i bezgraniczną, bez nieustannego karcenia i przeganiania z kąta w kąt. Zwierzę tak jak i człowiek potrzebuje zainteresowania, uczucia, czasu i towarzystwa. Nie każdy też nadaje się na przyjaciela dla poszczególnych gatunków, to zależy w dużej mierze od charakteru, bo jednemu przeszkadza energiczność i służalczość psów, innemu nie będzie odpowiadała obojętność kota, a jeszcze inny będzie kręcił nosem na paskudne szczury czy chomiki. Nie każdy dom się też dla zwierząt nadaje, w bloku lepiej niech zamieszkają malutkie zwierzątka, jakieś gryzonie, rybki czy malutkie psy albo koty po sterylizacji. Duże zwierzęta, a szczególnie te, które wymagają specjalnego traktowania (np. Husky, które muszą się porządnie wybiegać), potrzebują dużej przestrzeni, podwórka, na które mogą w każdej chwili wyjść, nie będą się dobrze czuły w mieście.
Wracając jednak do wątpliwości rodziców, to przede wszystkim psychologowie podkreślają ogromną rolę, jaką zwierzęta w domu odgrywają w wychowaniu małego człowieka. Odpowiednio traktowane zwierzę może nauczyć dziecko jak nikt inny empatii, cierpliwości, odpowiedzialności, opiekuńczości i systematyczności. Zwierzęta to często pierwsi przyjaciele, pierwsi towarzysze zabaw, wierni i kochający bezwarunkowo, to one też niestety, jako pierwsze często uczą dzieci czym jest strata i śmierć. Każda sfera osobowości młodego człowieka, jest więc dzięki zwierzętom rozwijana, zarówno emocjonalna jak i społeczna oraz intelektualna.
Ponad to towarzystwo zwierząt działa na każdego człowieka uspokajająco, na małego człowieka również. Większość z nas chyba doświadczyła tego cudownego uczucia, kiedy zanurza się rękę w ciepłym futerku, kiedy żywa istota przytula się do nas i mruczy, albo pochrapuje (no dobra z Cynamonem się tak nie da, ale głaskanie go jak nie śpi nadal jest fajne :D ). Tak naprawdę to czysta biologia, czując spokój naszego psa, kota czy innej fretki, sami zaczynamy się uspokajać, obniża się nasze ciśnienie krwi, zmniejsza się napięcie mięśni, stres opada, a samopoczucie znacząco się poprawia. Z tego samego powodu tak popularną metodą w rehabilitacji dzieci z porażeniem czy problemami emocjonalnymi, jest zooterapia, w tym najbardziej popularna dogoterapia, felinoterapia czy hipoterapia - te trzy są najczęściej spotykane w Polsce. Nasz Cynamon na przykład to Cavalier King Charles Spaniel, jedna z najpopularniejszych obok Berneńskich Psów Pasterskich ras, zatrudnianych w dogoterapii. Muszę przyznać, że w pełnej rozciągłości to rozumiem, jest cudownym, kochającym i bardzo radosnym psem, agresja na poziomie niemalże zerowym, radość życia level master, poziom ubrudzenia i radości po zabawie z Tosia na podwórku - overlord (jedyny kłopot jaki z nim mamy to fakt, że szczeka na zwierzęta w telewizorze...).
Przez tekst w kilku miejscach przewijało się także to, że zwierzę to najlepszy nauczyciel empatii, szczególnie że często pierwszy. To dzięki zwierzakom, a szczególnie psom, dzieci uczą się rozpoznawać radość, smutek, złość, zwierzę nie ma problemu z tym, żeby wyrażać uczucia, tak jak ludzie, można w nim czytać jak w otwartej książce, co czyni z nich cudownych edukatorów w tym temacie.
Widać również wyłażące z artykułu wnioski, że zwierzęta rozwijają w nas wrażliwość na cierpienie. To one uczą nas stawania w obronie słabszych, a także tolerancji, ponieważ dziecko szybko przerasta je intelektualnie i z roli ucznia, przeradza się w opiekuna, musi zatem zaakceptować fakt, że na przykład pies nie wszystko zrozumie, że jest inny niż człowiek i trzeba być wobec niego wyrozumiałym.
Na koniec zaś temat higieny, jak to jest z trzymaniem zwierzaka w tym samym domu co małe dziecko? W zasadzie jeśli zachowamy podstawowe zasady higieny (zamiatanie i mycie podłóg, czyszczenie kuwety czy klatki, wyprowadzanie psa na spacer za potrzebą - zawsze sprzątamy po nim!) nie powinno być żadnego problemu. Lekarze wręcz podkreślają, że zwierzęta w domu zmniejszają szanse dziecka na alergie w przyszłości. Wykonano szereg badań dotyczących tego tematu, o których możecie szerzej poczytać w linkach w Bibliografii.
I na koniec rzecz chyba najważniejsza, dzieci to urodzeni naśladowcy, ich zachowanie względem zwierząt, to bardzo często lustrzane odbicie tego, jak samo są traktowane. Oznacza to, że dziecko traktowane z miłością i szacunkiem, przełoży to zachowania na swoje relacje z innymi, głównie słabszymi, w tym także ze zwierzętami. I niestety działa to także odwrotnie, dziecko źle traktowane, będzie się zachowywało agresywnie i nieprzyjaźnie. I ten ostatni akapit powinno się wyryć grubymi zgłoskami nad wejściem do każdego żłobka, przedszkola i szkoły.
Także moi drodzy, zwierzęta to wspaniali towarzysze i przyjaciele dla naszych dzieci, nie pozbawiajmy ich przyjemności poznania zwierzęcego świata, bądźmy dla nich przewodnikiem i sami też nauczmy się kochać i dobrze traktować żywe stworzenia.
Wszystkiego futrzastego życzymy wam ja i Tosia!
Bibliografia:
- Dlaczego warto mieć zwierzęta
- Wpływ zwierząt domowych na dzieci
- Dzieci, a zwierzęta
- Wikiepdia - Zooterapia
- Study: living with pets may protect infants from allergies
- Pets may reduce childrens allergy risk
Post powstał w ramach projektu Mały Przyrodnik: