Kilka dni temu na blogu mamajanka i on, pojawiła się zajawka bardzo przyjemnego projektu promującego gry "bez prądu". Dla tych, którzy zaglądają tu częściej, nie jest zapewne tajemnicą, że jestem wielką wielbicielką planszówek i wszelkiej maści gier rozwijających logiczne myślenie, planowanie, poszerzanie słownika oraz wiedzy na rozmaite tematy. Od dłuższego czasu zastanawiałam się czy wprowadzić na bloga tę tematykę, szczególnie że Tosia wkracza powolutku w wiek, kiedy można z nią zacząć grać w proste gry. Projekt wpisał się zatem idealnie w moje plany i niniejszym w jego ramach rozpoczynam serię wpisów na temat gier wszelkiej maści. W planach mam przede wszystkim opis kilku gier dla 2-3 latków, ale też stworzenie naszych własnych wersji gier dla dzieci. Przy okazji pojawi się też kilka postów z grami dla starszaków i dla tych całkiem wyrośniętych miłośników planszówek (pojawią się między innymi Pupile podziemia, które uwielbiamy, a także SmallWorld, Fauna, Terra, Wsiąść do pociągu i Agricola).
Mam nadzieję, że seria Wam się spodoba, a teraz przejdźmy już do dzisiejszego tematu posta, czyli Króliczka od Granny, świetnej gry dla maluchów, która w idealny sposób wprowadzi je w świat logicznego myślenia.
Jest to jedna z pierwszych gier, które zagościły na naszej dziecięcej półce z planszówkami. Tosia dostała ją od wspaniałego przyszłego chrzestnego, który wraz z całą rodziną, podobnie jak my jest miłośnikiem grania przy wielkim stole.
Założenie gry jest bardzo proste i przebiegłe jednocześnie. W zestawie otrzymujemy prześlicznego drewnianego królika oraz trzy klocki: niebieską kostkę z czterema ścianami, w których znajdują się otwory o różnym kształcie i dwa prostopadłościany, z których jeden jest żółty i ma okrągły otwór po środku, a drugi jest czerwony i kształtem przypomina most. Do tego dołączonych jest stos kart z zadaniami o rosnącym stopniu trudności. Zadaniem gracza jest ułożyć wszystkie elementy tak, żeby wyglądały identycznie jak na obrazku. I tyle, proste prawda?
Dla dwulatka wyjście poza najłatwiejszy zestaw zielonych kart, to jednak niezły wyczyn. Gra jest zatem rozwojowa i "rośnie" razem z małym użytkownikiem. Toteż my na razie zrezygnowaliśmy z wyciągania pozostałych kart i na naszym stoliczku znajdują się wyłącznie zielone, najprostsze układy.
Na wstępie pokazałam Tosi wszystkie elementy, opisałam je i pokazałam, że można je układać i przestawiać na wiele różnych sposobów i z każdej strony będą wyglądać nieco inaczej. Tosia dokładnie je obmacała i sprawdziła jak działają. I tak z grubsza wyglądała nasza pierwsza sesja z grą, ponieważ przekładanie i układanie klocków było tak wciągające i fascynujące, że nie było nawet mowy o tym, by zająć się czymkolwiek innym. Pozytywne emocje jednak były i to jest wielki plus na początek. Szczególną miłością Tosia obdarzyła oczywiście króliczka, jakże by inaczej. Często teraz bywa gościem na cieście jabłkowym i herbacie w prywatnych, tosiowych salonach.
Przy drugim podejściu (a także poniekąd przy trzecim) zajęłyśmy się układaniem obrazków z trzech pierwszych kart. Najpierw pokazałam Tosi kartę, wskazałam jej które elementy gry przydadzą nam się do jej ułożenia, po czym ustawiłam królika i klocek w odpowiedni sposób. Następnie rozłożyłam konstrukcję, podałam Tosi kartę i poprosiłam, żeby ułożyła wszystko tak, jak zostało pokazane na obrazku. Chwilę kombinowała, aż w końcu udało jej się wszystko ustawić jak trzeba, z czego była nieziemsko dumna, aż zaklaskała w dłonie.
Druga karta nie nastręczała zbyt dużych problemów, szczególnie że wystarczyło tylko pokombinować z ustawieniem królika względem klocka i nie trzeba było zmieniać jego ustawienia.
Trzeci obrazek był już trudniejszy, ponieważ Tosia musiała zmienić ułożenia żółtego klocka, postawić go poziomo, żeby uzyskać żółty, gładki pasek jak na obrazku. Chwilę jej zajęło dojście do tego jak to zrobić. Na koniec zaś troszkę mnie zaskoczyła, bo zamiast postawić królika za klockiem, od razu włożyła go w otwór, osiągając tym samym dobry wynik. Wynik, który zaabsorbował ją tak bardzo, że nie chciała już patrzeć na inne karty, a jedyne czym się zajmowała to wkładanie i wyjmowanie królika z "norki".
Przy kolejnym podejściu zabierzemy się za następne karty, a po przejściu wszystkich, wrócimy do początku i przejdziemy całą ścieżkę jeszcze raz.
Gra jest zrobiona solidnie, z naprawdę fajnym pomysłem. Dobrze dopasowana do grupy wiekowej jaką są przedszkolaki, a nawet dzieci nieco młodsze. Starszakom można także dodać dodatkowe drewniane elementy i stworzyć własne karty. Jest to więc, zdecydowanie dobry zakup i możemy go z czystym sumieniem polecić.
Post bierze udział w projekcie Grajmy!
